Oto co wyszło z ciasta zagniecionego pod koniec października: http://cocinademarta.blogspot.com/2009/10/pierniczki-epiliog.html . Jak widać nie jestem mistrzynią w dekorowaniu i lukrowaniu. Chętnie oddam ten laur komuś innemu, natomiast sama mogę zostać mistrzynią w pochłanianiu tych pierniczków, bo są naprawdę pyszne - mięciutkie, korzenne, świąteczne!
Karpatka z biszkoptem
6 dni temu
5 komentarze:
Cudowne :) A ja tylko chodze po blogach i zazdroszcze tych wszystkich lakoci:)
Jeszcze nie jest zbyt późno na pieczenie pierniczków, trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty :) Bardzo mi się podobają Twoje drożdżówki makowe z gwiazdką!
co tam dekoracje! dla moich chłopaków liczy się wyłącznie SMAK i pierniczki pochłaniają w tempie kosmicznym... pięć puszek mówisz? muszę to przemyśleć ;)
Tak, 5 puszek. Byłoby więcej, gdyby nie fakt, że surowe jeszcze ciasto, podczas przepisowego 6-tygodniowego leżakowania w "tajemniczy" sposób się pomniejszało i pomniejszało :)
Śliczne pierniczki! My też bedziemy niedługo dekorować:)
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz