Wiedziałam, że nie będę potrafiła się oprzeć i upiekę jeszcze jakieś pierniczki. I to nie byle jakie - Pepparkakor, czyli szwedzkie imbirowe pierniczki, które kiedyś bardzo często kupowałam w Ikea. Mam nawet puszki po nich, a teraz będę w nich trzymać własnoręcznie upieczone Papparkakor. Ciasto jest wspaniałe - po 2 godzinach w lodówce staje się elastyczne, idealne do wykrawania różnych kształtów. A same pierniczki - im cieńsze tym lepsze, a melasa nadaje im specyficznego, wspaniałego smaku.
Pepparkakor
Przepis znaleziony u Liski: http://www.whiteplate.blogspot.com/2008/12/witeczne-pierniczki-imbirowe-ze-szwecji.html
- 150 g melasy (użyłam melasy trzcinowej)
- 100 g brązowego cukru (użyłam muscovado)
- 110 g masła
- 375 g mąki
- pół łyżeczki cynamonu
- półtora łyżeczki imbiru
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki soli
- 1 duże jajko
- 2 łyżeczki przyprawy do pierników (używam własnej przyprawy korzennej)
Melasę, cukier i masło podgrzać w garnuszku mieszając od czasu do czasu. Odstawić na pół godziny do wystygnięcia.
Do miski wsypać przesianą mąkę, proszek, sól i przyprawy. Dodać jajko razem z melasą. Zagnieść ciasto przy pomocy miksera (jest dość klejące). Ulepić z ciasta kulę i wstawić do lodówki na 2 godziny.
Rozwałkować ciasto bardzo cienko (moje ciasto było idealne do wałkowania, nie musiałam w ogóle podsypywać mąką), wykrawać pierniczki. Kłaść na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, piec w 175 stopniach przez 8-10 minut (im cieńsze pierniczki tym krótszy czas pieczenia). Z dnia na dzień zyskują na smaku.
1 komentarze:
ale mam wielgachną ochotę na te pierniczki Liskowe, uwielbiam Ikeowskie więc może jak zdąże to i ja się skuszę :))
Prześlij komentarz